środa, 5 marca 2014

Spałam, aż poczułam, że zachce mi się wstać, ale bałam się, że to szybko nie nastąpi w końcu zwlokłam się z łóżka. Zegarek nie pokazał mi zbyt wczesnej godziny więc musiałam dość szybko zbierać się na zajęcia. Totalnie nie zwracała uwagi na to co na siebie zakładam, jak wykonuje makijaż, co wkładam do torby. Z niechęcią otworzyłam lodówkę, ale za to z wielką chęcią ją zamknęła bo samo patrzenie na jedzenie mnie obrzydzało. Stopniowo rozlałam całą kawę w drodze na uczelnie. Usiadła w ławce i zaczęłam zastanawiać się co ja tutaj w ogóle robię. Nie ma we mnie ani kropli chęci życia, ani kawałka nadziei na cokolwiek, ale za to jest pełno myśli, które wirują po mojej głowie i nie dają mi normalnie funkcjonować. Jedyne czego teraz pragnę to umrzeć. Zasnąć i obudzić się gdy to wszystko się skończy. Ktoś coś do mnie mówi, ale ja słyszę tylko szumy. Piszę coś, ale widzę tylko nieznane mi znaczki. Zamykam oczy i widzę jak idę przez siebie, a droga się nie kończy. Jest pełna niebezpiecznych zakrętów, ale ja się nie boję i idę, po prostu idę. Otwieram oczy i zastanawiam się czy szłam tam ponieważ chciałam zobaczyć co będzie na końcu czy dlatego, że chciałam aby jeden w tych niebezpiecznych odcinków drogi zakończył to wszystko. Ta droga to niekończące się dzisiejsze zamglenie. Nie potrafię z tego wyjść, nie potrafię się z tego uwolnić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz