czwartek, 13 marca 2014

Dzień płynie dość spokojnie, aż chyba za spokojnie. Uczelnia wysysa ze mnie całą energię, ale kawa z automatu minimalnie ją przywraca. Otwarte okno pozwala żeby świeże powietrze pobudziło trochę nasze zmęczone dusze. Ptaki za oknem ćwierkają, na każdym kroku czuć wiosnę, która powoli budzi wszystko do życia. Dzień pozwala wstać z uśmiechem i z radością przejść przez męczące godziny. Wyszłam z uczelni, poszłam do domu przebrać się w wygodne dresy i ruszyłam w miasto. Z ulubioną książką, ciepłym kocem i rowerem ruszyłam w stronę miasta. Skręciłam do parku i weszłam do świata spokoju, harmonii i śpiewu ptaków, który pozwalał zapomnieć o wszystkich problemach. Przejechałam dość długą trasę upajając się lekkim wiaterkiem i dojechałam do zupełnie pustego, odludnionego od zawsze miejsca. Byłam tylko ja i moje myśli. Położyłam się na mokrej jeszcze trawie i wiedziałam, ze mogłabym spędzić tak cały dzień. Totalnie oderwałam się od świata i od niechcianych wspomnień. Zaczęłam myśleć o swojej przyszłości. O tym co na prawdę chcę robić i czy to co robię teraz jest faktycznie odpowiednie. Ułożyłam w głowie pewien plan, który mam nadzieje, że kiedyś w końcu zrealizuje. Długo dochodziłam do tego żeby w końcu dążyć do tego czego na prawdę pragnę. Czuję, że powoli nadchodzi ten czas, że rzucę to wszystko i pójdę w swoją stronę, w stronę swojego spełnienia. Z marzeń "wybudził" mnie jednak lekki deszczyk, którego krople delikatnie otulały moją twarz. Wstałam i ruszyłam w stronę uczelni. Czekają mnie jeszcze jedne zajęcia. I koniec uczelni. Nie tędy droga..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz