poniedziałek, 21 kwietnia 2014



   Masz czasami tak, że mimo wszystkiego co zdarzyło się złego w Twoim życiu, o czym nie możesz zapomnieć i analizujesz każdego dnia z jeszcze większą dokładnością jednak jesteś szczęśliwa, że nie skończyło się to inaczej? Ja właśnie tak mam. Po raz pierwszy od dawna jestem dumna z siebie i ze swojej siły jaką się wykazałam. Z dystansem podchodzę do tego co było. Nie będę się przejmować tylko dlatego, że nie wyszło. Najwidoczniej tak miało być i nie jest warte tego bym traciła na to czas. Trzeba iść do przodu!
  Budzik zadzwonił jak zawsze zdecydowanie za wcześnie.. Poprzedniego dnia wieczorem znowu nie mogłam oderwać się od książki i zasnęłam w połowie rozdziału ze zmęczenia. Alarm dzwoni już kolejny raz więc w końcu pora wstać. Osoba w moich snach i tak nie jest warta bym poświęcała jej moje myśli nawet w ten sposób. Uwielbiam planować sobie dzień, ale poranek to zdecydowanie katastrofa. Moje łózko najwygodniejsze jest pół godziny przed odjazdem autobusu i nic nie potrafię na to poradzić. Zbieram się jednak i uporządkowuje wszystko wokół siebie. Kawa jest w tym momencie najlepszym pomysłem więc szybko schodzę na dół i włączam wodę. Jednak wolę nie ryzykować i szykuję ją do mojego szczęśliwego kubka. Każda pomoc jest przydatna chociaż jestem zdania, że czy będę miała szczęście czy nie zależy tylko od mojego nastawienia. A ostatnio jest ono zdecydowanie coraz lepsze. Gdy kawa jest już gotowa  pędzę do łazienki żeby się orzeźwić jednak zapach, który unosi się w kuchni zatrzymuje mnie w niej na kolejne 5 minut. W końcu poważnie spóźniona pędzę na górę i jedyne na co mam czas to ubrać swój standardowy strój na każdą okazję.... mój kochany dres. No, przynajmniej będę mogła później od razu iść pobiegać. Zawsze trzeba doszukiwać się plusów.Sprawdzam zawartość torebki i jedyne czego mi w niej brakuje to... wszystkiego. Wrzucam wszystko co mam na biurku czyli zdecydowanie cały mój pokój z pewnością niemal stu procentową, że nie ma tam połowy rzeczy, które są mi dzisiaj potrzebne. Wybiegając z domu zerkam do lustra. Mam na sobie dres, moje włosy to z pewnością artystyczny nieład, torebka wypchana jest masą niepotrzebnych rzeczy, a w rękę parzy mnie kawa, której unoszący się wokół aromat może wywołać bóle głowy. Jednak wiecie co? Czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie. Wiecie dlaczego? Bo nie jestem taka jak wszyscy by chcieli i akceptuje siebie samą. Maluję usta szminką mimo, że jak ktoś powiedział tylko zakrywa to moje cudowne usta, ubieram luźne ubrania mimo, że powinnam podkreślać moją figurę, nosze obcasy gdy tylko mam na to ochotę mimo, że jestem wysoka, robię mnóstwo innych rzeczy, których inni mi odradzają. I właśnie dlatego czuję się szczęśliwa... I dlatego ten dzień właśnie będzie szczęśliwy. I każdy następny tak samo. Dlatego, że ja mówię, że będzie mimo, że inni są pewno, że tak się nie stanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz