czwartek, 10 kwietnia 2014



    Czasami trzeba wrócić do czegoś co było w naszym życiu rzeczą najważniejszą by dowiedzieć się, że to już nas nie dotyczy. Uświadomić sobie, że to już minęło i w końcu jesteśmy wolni, że coś co kiedyś kosztowało nas wiele bólu, cierpienia i złudnych nadziei w końcu dało nam spokój. Teraz wstaję każdego ranka i mimo, ze czegoś mi brakuje czuję się na prawdę szczęśliwa.

   Mimo, że przespałam sporą część doby dalej czułam się zmęczona, bez sił na cokolwiek, bez nadziei. Deszcz za oknem jeszcze bardziej dopełniał nie do opisania pustkę, a każda kropla, która obijała się o szybę sprawiała ból. Wstałam mimo, że ciało wewnętrznie odmawiało całkowicie posłuszeństwa, a widok w lustrze odpychał i sprawiał, że nie chciałam nawet oddychać. Po wielu próbach zdołałam wziąć się chociaż minimalnie w garść. Zeszłam do pokoju i patrząc na lodówkę automatycznie zwróciłam wszystko co zjadłam przez ostatnie 2 dni. Planowany szybki prysznic przerodził się w długą i najcudowniejszą kąpiel. Od razu wróciło mi trochę wiary. Wracając do pokoju zmusiłam się do wypicia kawy, która sprawiła, że świat stał się jednak jeszcze bardziej wyraźny. Chodząc nago po domu próbowałam zrozumieć co się ze mną dzieje. Zdecydowanie jednak nie było to ani łatwe ani potrzebne. W sypialni zarzuciłam na siebie koc i wyszłam na podwórko. Usiadłam wygodnie na kanapie, która była zdecydowanie najlepszą decyzją ostatnich dni. Mogłam czuć się jak we własnym łóżku, a jednocześnie łączyć się z przyrodą. Włączyłam komputer i zaczęłam po prostu pisać. Przelewałam wszystkie myśli przez klawiaturę i czułam, że po prostu wszystko się ze mnie nagle wylewa. Nawet nie zauważyłam jak dzień dobiegł w zasadzie końca. Przesiedziałam około 8 godzin wylewając z siebie wszystko co czułam. I w tej ostatniej chwili czułam się już całkowicie pusta. Zrzuciłam wszystko co mnie ograniczało, co sprawiało, że dystans przeradzał się w obsesję. Żołądek zdecydowanie odmówił kontaktu ze mną i nie dawał o sobie znaku. I tak było mi to nie potrzebne. Wstałam, zdjęłam z siebie kolejne ograniczenie. Naga i wolna zasnęłam czując, że nic mnie już nie zniszczy. Czułam siłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz